Poprzedni przewodniczący episkopatu zaliczył dość poważny lapsus językowy mówiąc „Słyszymy nie raz, że to często wyzwala się ta niewłaściwa postawa, czy nadużycie, kiedy dziecko szuka miłości. Ono lgnie, ono szuka. I zagubi się samo i jeszcze tego drugiego człowieka wciąga”. Za tę bardzo subiektywną refleksję przeprosił zarówno sam hierarcha, jak i rzecznik episkopatu. Myślę że gdyby wtedy nie przeprosił, mógłby zostać zmieciony miotłą Franciszka, która bezkompromisowo usuwa tych ludzi Kościoła, którzy żyjąc w hermetycznym świecie swoich wyobrażeń uporczywie chcą odgrywać wyuczone role nie przejmując się rzeczywistością.
Abp Gądecki, wcześniej zastępca abp. Michalika, pewnie nie może się skupić na synodzie, jeśli przekazano mu informację o reperkusjach jego lapsusów z wywiadu, jakiego udzielił „Naszemu Dziennikowi”. Wypowiedzi abp. Gądeckiego wskazują na dość wyraźne odseparowanie tego hierarchy od życia wiernych, które powinien i – jak widać – chciałby kształtować. Nie chcę przytaczać cytatów z tego wywiadu i rozprawiać się z kolejnymi zdaniami-lapsusami, bo to byłoby niepoważne. Poszczególne lapsusy wyrwane z kontekstu brzmią jeszcze bardziej groteskowo niż w kontekście, więc lepiej je tam zostawić. Tak – mentalnie – funkcjonuje człowiek zamknięty w świecie rytuałów i konwenansów, który nie utrzymuje przyjacielskich kontaktów z ludźmi w różnym wieku, różnej kondycji i w różnym stanie cywilnym. Zamiast więc ze źródła – czerpie wiedzę o świecie z wybranych książek, które akurat są modne w grupie, w której się obraca. A ze względu na przynależność do wyjątkowej grupy jest przekonany, że referowanie tych książek jest tożsame z głoszeniem ewangelii. A krytyczne opinie o tym przepowiadaniu – są atakami na Kościół. Jeśli książki nie pasują miejscami do rzeczywistości – tym gorzej dla rzeczywistości, bo oznacza to, że jest ona fałszowana przez liberalne media działające pod dyktando Unii Europejskiej.
I taki mniej więcej głos naszego episkopatu zabrzmi w ramach trwającego aktualnie synodu. Taki będzie intelektualny i koncepcyjny wkład Kościoła w Polsce w ogólnokościelną debatę na temat nowych form ewangelizacji rodzin. Z szacunkiem dla lektur księdza arcybiskupa – nie czuję się zagrożony przez „ideologię gender”. Co więcej, wśród znajomych z którymi się spotykamy nigdy nie formułuje się obaw związanych przynależnością do Unii Europejskiej (wręcz przeciwnie: np. migracja zarobkowa nie jest zagrożeniem tylko szansą!) ani z owym gender – jak już, to w charakterze żartów takich, jakie się stroi z dziecięcych wyobrażeń o beboku mieszkającym pod łóżkiem. Grupa moich znajomych nie jest oczywiście reprezentatywna dla szerszego kręgu społeczeństwa ale świat moich relacji interpersonalnych jest jedynym rzeczywistym światem, w którym żyję. Jeśli istnieją jakieś wyzwania czy zagrożenia, które mogą być dla mnie problemem w przyszłości albo są nim teraz, a ja ich nie dostrzegam, to muszę je dobrze zrozumieć. Gdyby ktoś zechciał mi przybliżyć owe zagrożenia unijne i gender tak, żebym mógł zrozumieć w jaki sposób one zagrażają mnie, mojej żonie, moim synom, naszej rodzinie, naszej parafii, mojemu zakładowi pracy, naszemu miastu, krajowi…? Tak egzystencjalnie, od szczegółu – do ogółu, żeby zwykły człowiek zrozumiał.
Lapsus abp. Gądeckiego polega też na tym, czego w wywiadzie nie powiedział. Nie powiedział z czym jedzie na synod, co konkretnie można by – na podstawie doświadczeń Kościoła w Polsce – zaproponować, aby dopasować nauczanie Kościoła do dramatycznej sytuacji rodzin, którą z taką przenikliwością zdiagnozował. Jego wypowiedzi z końca wywiadu świadczą o totalnym zbiskupieniu rozmówcy, brzmią mniej więcej tak jak słynne „pochylanie się z troską”, które znamy z komunikatów z konferencji lub z listów pasterskich episkopatu. Zero konkretów. Jedyny konkret to wskazanie encykliki Familiaris consortio (1981), jako zbioru możliwych działań, które można podejmować w ramach duszpasterstwa rodzin wobec trudnych wyzwań współczesności. Dobrze, tylko gdyby ten dokument załatwiał sprawę – papież nie zwoływałby synodu.
Żywię osobisty szacunek do abp. Gądeckiego za to, że mężnie i roztropnie stara się układać relacje z abp. Paetz`em ale jeśli chodzi o ten wywiad to wyszedł kiepsko. I znów będą gadali. I znów będą się śmiali.